- Ja pierdzielę, jak tu zimno! - Krzyknęła Ada, kiedy razem z Marisą wychodziły z hotelu znajdującego się nieopodal kompleksu narciarskiego w Oslo. Dziewczyna miała na sobie grubą kurtkę, czapkę, rękawiczki i szalik, ale wciąż czuła przenikliwe zimno.
- Pod skocznią kupimy sobie gorącą kawę. A teraz idź szybko a nie marudź. - Ada posłusznie skierowała swoje kroki w stronę jednej z dróg prowadzących na skocznię. Miała nadzieję, że choć trochę się rozgrzeją.
- Wzięłaś te przepustki? - Ada przypomniała sobie, o leżących na stoliku plakietkach. Marisa zwolniła nieco, wyjmując jedną z nich ze swojej torby. Podała ją Adzie bez słowa.
Za pół godziny miały się odbyć kwalifikacje do niedzielnego konkursu. Na jutro planowano drużynówkę. Dziewczyny nie miały do tej pory kontaktu z chłopakami. Mieli się spotkać po kwalifikacjach.
Wcześniej, kupiły sobie specjalnie farbki w sztyfcie do malowania flag na ciele. Obydwa policzki Marisy zdobiły Austriackie barwy, natomiast Ada namalowała z jednej strony Polską flagę, by jej patriotyczne serduszko usatysfakcjonowało się, a z drugiej Austriacką. Teraz przechodząc zatłoczoną ulicą, o nazwie, której nawet nie próbowały wypowiadać, wyróżniały się spośród ogromnego tłumu Norweskich kibiców.
Przepustki umożliwiły im wstęp na cały kompleks, ale wybrały miejsce za bandami reklamowymi przy odjeździe, gdzie skoczkowie po swoich próbach schodzili ze skoczni.
Marisa przyniosła im upragnioną kawę na rozgrzanie, dokładnie w momencie, kiedy swój skok oddał pierwszy zawodnik. Ada dreptała w miejscu próbując pobudzić przepływ krwi do rąk i nóg.
- Ciepłe mają te kombinezony chociaż? - Ada rzuciła, widząc jak jeden z zawodników przechodzi do miejsca pomiaru stroju.
Marisa wzruszyła ramionami popijając kawę.
- Stefan czasem narzeka, że yyy... narządy mu marzną. - Dziewczyna mrugnęła do koleżanki uśmiechając się. Ada przypomniała sobie bełkot Manuela, kiedy go prawie obudziła kilka dni temu.
- Ostatnio Fettner przez sen powiedział coś, że nie będzie skakał w majtkach na kombinezonie... - Dziewczyna zmarszczyła czoło próbując zgadnąć, o co wtedy chodziło brunetowi. Jej przyjaciółka roześmiała się odpowiadając.
- Jakiś czas temu Volksbank wymyślił, że w nowej reklamie będą skakać na "Supermana" wiesz... z bielizną na kombinezonie... - Wyobraźnia Ady przeżywała obciążenie, kiedy pomyślała o chłopakach w takim przebraniu. - Ale zarówno Kuttin, jak i reszta chłopaków stanowczo odmówili. - Dodała dziewczyna Krafta zaśmiewając się.
- Cóż, do bycia superbohaterem trzeba mieć jednak powołanie... - Ada wysiliła się na patetyczny ton. Marisa tylko westchnęła teatralnie wracając wzrokiem na telebim.
Kwalifikacje przebiegły bezproblemowo, niespodziewanym zwycięzcą został Stefan Hula będący w swojej życiowej formie. Dziewczyny czekały na ostatnią dziesiątkę skoczków, która oddała swoje próby w ramach treningu. Wśród nich byli Stefan i Michi. Kiedy pierwszy z nich usiadł na belce Marisa z całej siły zacisnęła swoją dłoń na przedramieniu przyjaciółki. Ada powstrzymała się przed jęknięciem, kiedy dostrzegła że dziewczyna ma bardzo zatroskaną minę wpatrując się w telebim. Czarnowskiej również udzieliło się zdenerwowanie i wstrzymała oddech obserwując rozpędzającego się na rozbiegu bruneta.
Wylądował dość daleko więc odzyskała czucie w ręce, za to prawie straciła słuch, kiedy jej towarzyszka zapiszczała prosto do jej ucha.
- Zaraz wracam! - Krzyknęła Marisa biegnąc do barierki gdzie mogła porozmawiać chwilę ze Stefanem. Ada została sama, więc pomachała tylko brunetowi skupiając wzrok na Hayboecku, który usiadł na belce. Uderzyło ją to, że w ogóle nie przypominał jej chłopaka, którego poznała kilka dni temu. Serdeczny uśmiech i iskierki w oczach zastąpił kamienny wyraz twarzy i skupiony wzrok. Był stuprocentowym profesjonalistą, dlatego jest świetnym skoczkiem. Dziewczyna wstrzymała oddech widząc jak blondyn odpycha się od belki i jedzie w dół rozbiegu z oszałamiającą prędkością. W locie jego sylwetka była idealnie nieruchoma. Lądował w okolicach rozmiaru skoczni odpuszczając sobie piękne wykończenie skoku.
Czując ulgę Ada zaczęła klaskać może zbyt energicznie, gdyż poczuła na sobie wzrok otaczających ją ludzi. Rozejrzała się w poszukiwaniu przyjaciółki, lecz ta zniknęła jej z zasięgu wzroku. Podirytowana poszła w kierunku, gdzie ostatni raz ją widziała. Po kilku minutach nie znalazła jej w miejscu, gdzie skoczkowie rozmawiali z bliskimi przez rozdzielające ich barierki. Wyjęła telefon wręcz modląc się by Marisa usłyszała w ogromnej wrzawie dzwonek.
- Szukasz kogoś? - Podskoczyła, kiedy usłyszała za sobą głos Michiego. Ten roześmiał się, przebierając się w dresy.
- Tak, księcia z bajki. - Pokazała mu język.
- Cóż, nie znam żadnego... - Wzruszył ramionami opierając się o barierkę. Ada schowała telefon do kieszeni i podeszła bliżej. - Jednak trafiłaś na mnie. - Wyszczerzył się w zabójczym uśmiechu.
- Jestem taką szczęściarą! - Ada roześmiała się, mając nadzieję że zabrzmiała naturalnie. Po chwili skarciła się w myślach. Odkąd niby przejmowała się brzmieniem swojego śmiechu?
- Jak ci się podoba w Oslo? - Blondyn znów wyrwał ją gwałtownie z rozmyślań.
- Niedawno zameldowałyśmy się w hotelu, ale jak znajdę chwilę to pewnie wyjdę trochę na miasto. Cały kompleks narciarski jest przepiękny. - Ada była szczerze zachwycona okolicą. Zimowa aura Oslo była urokliwa, zachęcająca do zwiedzania. - W ogóle... - Dziewczyna przypomniała sobie, że istnieje coś takiego jak dobre maniery. - Gratuluję skoku, nieźle odleciałeś. - W sumie to nigdy nie gratulowała nikomu dobrego występu, bo... nigdy nie zadawała się ze skoczkami. Nawet nie wiedziała jak się gratuluje właściwie. Może walnęła coś głupiego? Jednak blondyn uśmiechnął się odwracając wzrok. Czyżby się speszył choć odrobinkę?
- Dzięki. Mam nadzieję, że jutro będzie równie dobrze. Wybieracie się na drużynówkę? - Zapytał zmieniając temat.
- Jasne. Nie mogłabym tego przegapić.
- To kup sobie trwalsze farbki do ciała - Powiedział ze śmiechem. Ada zmarszczyła czoło.
- Jak to? - Zapytała sięgając po telefon.
- Troszkę się zmazały te flagi. - Michi dotknął jej policzka. Dziewczynę przeszedł dreszcz od tego niewinnego kontaktu. Spojrzała na blondyna, mając nadzieję, że nie zauważył jak wrażliwe są jej nerwy pod wpływem jego dotyku. Ten tylko uśmiechał się neutralnie skupiając się na ścieraniu czegoś kciukiem z jej prawej kości jarzmowej. Przed totalnym rozklejeniem się przed nim powstrzymał ją krzyk zza pleców.
- Wiesz ile ja cię szukałam?! - Ada gwałtownie odwróciła się do Marisy. Obok niej stał Stefan, który patrzył ponad jej ramieniem na Michiego pytającym wzrokiem.
- Musimy sobie nowe farbki kupić... - Czarnowska powiedziała nim zdołała ugryźć się w język.
- Że co? - Przyjaciółka i Kraft rzucili jej spojrzenie typu "WTF". Potrząsnęła głową, przywracając się do porządku.
- To ja cię szukałam, ale gdzieś cię wcięło... - Rzuciła obronnym tonem. Marisa może sobie znikać ze Stefanem, a jej nie wolno ruszyć się z miejsca?
- Nie wiedziałam, że tak to się teraz nazywa... - Marisa sugestywnie uniosła brew. Ada tylko zamrugała zamieniając się w buraka. Wiedziała, że dziewczyna Stefana uwielbia ją od czasu do czasu zawstydzać, ale teraz poczuła się jak nastolatka przyłapana przez matkę na paleniu papierosów. Nim zdołała się odwinąć, z zza jej pleców odezwał się blondyn.
- A co miała robić, skoro zostawiłaś ją samą lecąc do Stefana? - Powiedział jak gdyby nigdy nic. Ada przełknęła ślinę potakując mu. Marisa wyglądała na trochę zmieszaną.
- Dobra, nieważne. Wracamy do hotelu, bo mi zaraz tyłek zamarznie. Spotkamy się jutro. - Powiedziała łapiąc ją za ramię. Przelotnie pocałowała Krafta.
- Trzymajcie się. - Rzucił Michi, kiedy oddalały się. Ada zdołała tylko im pomachać.
- Zostawić cię na chwilę samą...
*
Konkurs drużynowy nie był zbyt udany dla Austriaków. Uplasowali się tuż za podium. Liczyli na rehabilitację w konkursie indywidualnym, lecz ten został odwołany. Jednak dodatkowe zawody miały się rozegrać w Vikersund na mamuciej skoczni, więc chłopaki odzyskali resztki dobrego nastawienia. Dodatkowo w Trondheim Stefanowi udało się zająć drugie miejsce a Michaelowi czwarte, więc na ostatnią część Norweskiego maratonu wyjechali z podniesioną głową.
Michael siedział w swoim pokoju czytając wieści ze świata. Jego współlokator był w pokoju swojej dziewczyny, kilka pięter niżej. Wyglądało na to, że całkowicie olał przyjaciela, mając Marisę pod ręką.
Hayboeck był w połowie czytania artykułu o mężczyźnie, który opłynął samotnie świat, kiedy dostrzegł powiadomienie o nowym mailu. Otworzył znudzony, widząc logo jednego ze swoich sponsorów, jednak po chwili krew mu zawrzała w żyłach. 1-2 marca musiał pojawić się w Wilnie na targach i reklamować Energie, zamiast wrócić do domu, na mały wypad w góry z braćmi. Michael zacisnął pięści oddychając ciężko. Alexowi i Stefanowi obiecywał narty od początku sezonu. Znów ich zawiedzie.
- Niech to wszystko szlag! - Zamknął gwałtownie laptopa. Potrzebował zapalić. Niech diabli wezmą jego próby rzucenia. Przecież i tak nie palił często - zapewniał siebie w myślach sięgając do małej przegródki w walizce, gdzie przebywała mała, nierozpakowana paczka i zapalniczka. Zarzucił na siebie kurtkę i szalik wychodząc z pokoju na zewnątrz.
Oprócz zimna uderzył go wiatr. Po raz kolejny przeklął pod nosem otulając się szczelniej szalikiem. Wybrał numer Alexa siadając na pobliskiej ławce. Kręciło się dużo ludzi, więc wolał poczekać chwilę. Ne chciał, żeby przypadkowy człowiek zrobił mu zdjęcie a później musiałby się tłumaczyć całemu światu z niesportowego uzależnienia. Już i tak powiedział Stefanowi, że rzucił więc choć czuł się źle w związku z okłamywaniem przyjaciela nie musiał się przed nikim tłumaczyć.
- No cześć brat, co tam słychać? - Alex odebrał praktycznie w ostatniej sekundzie, jak zawsze.
- Wszystko ok, poza tym że jest mi cholernie zimno. Słuchaj jest sprawa... - Masując ręką czoło przygotowywał się na stuprocentowy foch brata. - Trzeba przełożyć nasz wyjazd na narty...
- Wiedziałem! - Usłyszał krzyk i śmiech. - Co tym razem? Musisz być atrakcją na balu przebierańców? - Kpina w jego głosie zadziałała na Michaela jak płachta na byka.
- Dobrze wiesz, że nie mam na to wpływu! - Próbował opanować się zaciskając dłoń na paczce papierosów w kieszeni.
- Tańczysz tak, jak ci grają. To miały być twoje wolne dni do cholery! - Blondyn wiedział, że kłótnia z bratem przypomina gadanie do ściany. Westchnął zrezygnowany.
- Podpisałem umowę, więc jestem zobowiązany do czegoś. - Michael silił się na spokojny ton.
- Może spróbowałbyś być mniej idealny i zagrać im na nosie? - Alex nie odpuszczał.
- Jaki idealny? Próbuję być odpowiedzialny... - Zaczął się tłumaczyć.
- Jeśli tak chcesz to nazywać... - Michael zacisnął usta w irytacji. - Wiedz, że pojedziemy ze Stefanem na te narty. Z tobą, czy bez ciebie. Powodzenia braciszku. - Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, usłyszał sygnał oznaczający zerwanie połączenia.
- No i niech moc będzie kurwa z wami... - Zdenerwowany schował telefon do kieszeni.
Rozejrzał się dookoła. Wciąż otaczało go za dużo ludzi, a niektórzy ciągle posyłali mu spojrzenia. Myślał nad tym, gdzie mógłby się udać, by móc zaciągnąć się choć jeden raz, kiedy kątem oka zobaczył znajomą postać.
Ada stała w odległości może dwudziestu metrów, patrząc na niego z zakłopotanym spojrzeniem. Jakby zastanawiała się, czy w ogóle podejść. Uśmiechnęła się nieśmiało chowając ręce do kieszeni.
Michael może nie miał zbyt wielu okazji, by poznać ją bliżej, ale kiedy Marisa ze Stefanem wyparowywali nagle, zostawiając ich samych niezwykle łatwo dogadywali się ze sobą, a czas leciał bardzo szybko. Osobiście uważał, że jest urocza, kiedy nieświadomie rozprasza się w trakcie rozmowy, by po chwili powrócić do rzeczywistości z rumieńcem i nerwowym uśmiechem. Czasem mógł też dostrzec smutny wzrok, kiedy przeglądała coś w telefonie, czy po prostu wpatrywała się w przestrzeń myślami będąc daleko. Ale w towarzystwie zwykle próbowała rozluźnić się uczestnicząc w rozmowach z chłopakami lub Marisą. Wywoływała dobry humor słownymi utarczkami z Fettnerem, który uwielbiał denerwować ją i Marisę. Polubił Adę, jak reszta chłopaków, więc miał nadzieję, że ciągłe podróże nie znudzą jej się szybko.
Dał jej znak by podeszła, poklepując miejsce obok siebie.
*
Ada wiedziała, że przybycie Stefana przekreśli ich plany na babski wieczór z winem i maratonem "Jessici Jones". Od godziny Marisa leżała wtulona w Stefana, więc od godziny Czarnowska czuła się zbędna w pomieszczeniu. Jednak myśląc o przenikliwym zimnie na zewnątrz weszła na dawno nieodwiedzanego facebook'a. Oczywiście powitały ją kilkanaście powiadomień, kilka wiadomości a nawet zaproszenia do znajomych. Zaczęła od powiadomień. Większość z nich zaczynała się od "Zostałaś oznaczona na zdjęciu..." - efekt uzależnienia chłopaków od ciągłego robienia zdjęć. Później zauważyła, że została oznaczana w komentarzach. Ze zmarszczonym czołem kliknęła w odsyłające linki.
Oczywiście, że jej znajomi nie zostawiliby jej w spokoju. Na wypowiedzi typu "Co to za dziewczyna obok Michiego?" jej kochani znajomi postanowili na własną rękę pomóc biedakom. Jaka szkoda, że zupełnie niezgodnie z prawdą. Po którymś z kolei niemiłym komentarzu na jej temat postanowiła przeskoczyć do następnego zdjęcia.
"Znowu blond dziwka kładzie łapy na chłopakach ;o" ;
"Co ona tam robi?!?!?!"
Ada musiała zbierać szczękę z podłogi. Dlaczego musiała zawsze znaleźć sposób na popsucie sobie humoru? A było już tak dobrze - w zimnej Norwegii coraz częściej potrafiła włączyć tryb "Reszto świata - pieprz się". Westchnęła czując przypływ złości i smutku. Wyłączyła telefon, gdyż obawiała się, że mógłby zupełnie przypadkowo wylądować na ścianie. Na szczęście, zobaczyła kilka broniących ją wypowiedzi, więc jej wiara w ludzkość nie została do końca zaprzepaszczona.
Spojrzała jeszcze raz przez okno. Robiło się ciemno, jednak postanowiła zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
- Wychodzę na chwilę, będę niedługo. - Rzuciła do pary zasypiającej na sofie przed telewizorem.
- Ok, weź czapkę... - Marsa wybełkotała sennym głosem.
- Dobrze, mamo. - Ada zdecydowanym krokiem udała się w stronę schodów.
Przed hotelem przebywało naprawdę dużo ludzi. Rozejrzała się, zastanawiając się gdzie mogłaby się przejść. Zaskoczona dostrzegła Michiego siedzącego na ławce. Rozmawiał, a raczej kłócił się z kimś przez telefon. W końcu schował telefon do kieszeni. Nie była pewna, co ma robić. Udawać, że go nie widzi i wracać do hotelu, czy podejść i zapytać, czy wszystko ok?
Kiedy już miała odwrócić się na pięcie i odejść, nie chcąc wtrącać się nie w swoje sprawy, chłopak dostrzegł ją. Sparaliżowana uśmiechnęła się delikatnie i schowała ręce do kieszeni, nie wiedząc co ma z nimi zrobić. Jak zwykle z resztą przy blondynie jej mózg nie pracował zbyt wydajnie. Ten odwzajemnił uśmiech i poklepał miejsce obok siebie. Podeszła więc do niego ignorując zimno, które z każdą sekundą doskwierało jej coraz mocniej.
~~~~
Nawet nie wiecie jak ciężko i długo pisało mi się ten rozdział. Po prostu mam w głowie tyle miejsc i przygód dla Michiego i Ady, ale najpierw muszą się trochę poznać, więc w bólach się rodzą początki... przynajmniej u mnie.
No i oczywiście zajęłam się troszkę drugim opowiadaniem, póki miałam wenę w żyłach i normalny grafik w pracy, bo uwierzcie mi - do końca kwietnia będę miała straszny maraton, więc nie wiem jak to będzie :/
Dziękuję za odzew, no i mam prośbę, jeśli ktokolwiek jeszcze czyta to opowiadanie to niech da kropkę, kreskę czy cokolwiek w komentarzu :D
Miłego czytania, choć rozdział krótszy i taki... mocno średni. Drugą część rozdziału przeczytałam tylko raz poprawiając literówki, nie byłam zadowolona z narracji na poziomie buraka cukrowego, ale chciałabym już coś wypuścić i przejść dalej... no więc ten, nie krzyczcie jak coś o.O :)
PS
Kto by chciał z Michim konie...tfu! Lody kraść?
Przepustki umożliwiły im wstęp na cały kompleks, ale wybrały miejsce za bandami reklamowymi przy odjeździe, gdzie skoczkowie po swoich próbach schodzili ze skoczni.
Marisa przyniosła im upragnioną kawę na rozgrzanie, dokładnie w momencie, kiedy swój skok oddał pierwszy zawodnik. Ada dreptała w miejscu próbując pobudzić przepływ krwi do rąk i nóg.
- Ciepłe mają te kombinezony chociaż? - Ada rzuciła, widząc jak jeden z zawodników przechodzi do miejsca pomiaru stroju.
Marisa wzruszyła ramionami popijając kawę.
- Stefan czasem narzeka, że yyy... narządy mu marzną. - Dziewczyna mrugnęła do koleżanki uśmiechając się. Ada przypomniała sobie bełkot Manuela, kiedy go prawie obudziła kilka dni temu.
- Ostatnio Fettner przez sen powiedział coś, że nie będzie skakał w majtkach na kombinezonie... - Dziewczyna zmarszczyła czoło próbując zgadnąć, o co wtedy chodziło brunetowi. Jej przyjaciółka roześmiała się odpowiadając.
- Jakiś czas temu Volksbank wymyślił, że w nowej reklamie będą skakać na "Supermana" wiesz... z bielizną na kombinezonie... - Wyobraźnia Ady przeżywała obciążenie, kiedy pomyślała o chłopakach w takim przebraniu. - Ale zarówno Kuttin, jak i reszta chłopaków stanowczo odmówili. - Dodała dziewczyna Krafta zaśmiewając się.
- Cóż, do bycia superbohaterem trzeba mieć jednak powołanie... - Ada wysiliła się na patetyczny ton. Marisa tylko westchnęła teatralnie wracając wzrokiem na telebim.
Kwalifikacje przebiegły bezproblemowo, niespodziewanym zwycięzcą został Stefan Hula będący w swojej życiowej formie. Dziewczyny czekały na ostatnią dziesiątkę skoczków, która oddała swoje próby w ramach treningu. Wśród nich byli Stefan i Michi. Kiedy pierwszy z nich usiadł na belce Marisa z całej siły zacisnęła swoją dłoń na przedramieniu przyjaciółki. Ada powstrzymała się przed jęknięciem, kiedy dostrzegła że dziewczyna ma bardzo zatroskaną minę wpatrując się w telebim. Czarnowskiej również udzieliło się zdenerwowanie i wstrzymała oddech obserwując rozpędzającego się na rozbiegu bruneta.
Wylądował dość daleko więc odzyskała czucie w ręce, za to prawie straciła słuch, kiedy jej towarzyszka zapiszczała prosto do jej ucha.
- Zaraz wracam! - Krzyknęła Marisa biegnąc do barierki gdzie mogła porozmawiać chwilę ze Stefanem. Ada została sama, więc pomachała tylko brunetowi skupiając wzrok na Hayboecku, który usiadł na belce. Uderzyło ją to, że w ogóle nie przypominał jej chłopaka, którego poznała kilka dni temu. Serdeczny uśmiech i iskierki w oczach zastąpił kamienny wyraz twarzy i skupiony wzrok. Był stuprocentowym profesjonalistą, dlatego jest świetnym skoczkiem. Dziewczyna wstrzymała oddech widząc jak blondyn odpycha się od belki i jedzie w dół rozbiegu z oszałamiającą prędkością. W locie jego sylwetka była idealnie nieruchoma. Lądował w okolicach rozmiaru skoczni odpuszczając sobie piękne wykończenie skoku.
Czując ulgę Ada zaczęła klaskać może zbyt energicznie, gdyż poczuła na sobie wzrok otaczających ją ludzi. Rozejrzała się w poszukiwaniu przyjaciółki, lecz ta zniknęła jej z zasięgu wzroku. Podirytowana poszła w kierunku, gdzie ostatni raz ją widziała. Po kilku minutach nie znalazła jej w miejscu, gdzie skoczkowie rozmawiali z bliskimi przez rozdzielające ich barierki. Wyjęła telefon wręcz modląc się by Marisa usłyszała w ogromnej wrzawie dzwonek.
- Szukasz kogoś? - Podskoczyła, kiedy usłyszała za sobą głos Michiego. Ten roześmiał się, przebierając się w dresy.
- Tak, księcia z bajki. - Pokazała mu język.
- Cóż, nie znam żadnego... - Wzruszył ramionami opierając się o barierkę. Ada schowała telefon do kieszeni i podeszła bliżej. - Jednak trafiłaś na mnie. - Wyszczerzył się w zabójczym uśmiechu.
- Jestem taką szczęściarą! - Ada roześmiała się, mając nadzieję że zabrzmiała naturalnie. Po chwili skarciła się w myślach. Odkąd niby przejmowała się brzmieniem swojego śmiechu?
- Jak ci się podoba w Oslo? - Blondyn znów wyrwał ją gwałtownie z rozmyślań.
- Niedawno zameldowałyśmy się w hotelu, ale jak znajdę chwilę to pewnie wyjdę trochę na miasto. Cały kompleks narciarski jest przepiękny. - Ada była szczerze zachwycona okolicą. Zimowa aura Oslo była urokliwa, zachęcająca do zwiedzania. - W ogóle... - Dziewczyna przypomniała sobie, że istnieje coś takiego jak dobre maniery. - Gratuluję skoku, nieźle odleciałeś. - W sumie to nigdy nie gratulowała nikomu dobrego występu, bo... nigdy nie zadawała się ze skoczkami. Nawet nie wiedziała jak się gratuluje właściwie. Może walnęła coś głupiego? Jednak blondyn uśmiechnął się odwracając wzrok. Czyżby się speszył choć odrobinkę?
- Dzięki. Mam nadzieję, że jutro będzie równie dobrze. Wybieracie się na drużynówkę? - Zapytał zmieniając temat.
- Jasne. Nie mogłabym tego przegapić.
- To kup sobie trwalsze farbki do ciała - Powiedział ze śmiechem. Ada zmarszczyła czoło.
- Jak to? - Zapytała sięgając po telefon.
- Troszkę się zmazały te flagi. - Michi dotknął jej policzka. Dziewczynę przeszedł dreszcz od tego niewinnego kontaktu. Spojrzała na blondyna, mając nadzieję, że nie zauważył jak wrażliwe są jej nerwy pod wpływem jego dotyku. Ten tylko uśmiechał się neutralnie skupiając się na ścieraniu czegoś kciukiem z jej prawej kości jarzmowej. Przed totalnym rozklejeniem się przed nim powstrzymał ją krzyk zza pleców.
- Wiesz ile ja cię szukałam?! - Ada gwałtownie odwróciła się do Marisy. Obok niej stał Stefan, który patrzył ponad jej ramieniem na Michiego pytającym wzrokiem.
- Musimy sobie nowe farbki kupić... - Czarnowska powiedziała nim zdołała ugryźć się w język.
- Że co? - Przyjaciółka i Kraft rzucili jej spojrzenie typu "WTF". Potrząsnęła głową, przywracając się do porządku.
- To ja cię szukałam, ale gdzieś cię wcięło... - Rzuciła obronnym tonem. Marisa może sobie znikać ze Stefanem, a jej nie wolno ruszyć się z miejsca?
- Nie wiedziałam, że tak to się teraz nazywa... - Marisa sugestywnie uniosła brew. Ada tylko zamrugała zamieniając się w buraka. Wiedziała, że dziewczyna Stefana uwielbia ją od czasu do czasu zawstydzać, ale teraz poczuła się jak nastolatka przyłapana przez matkę na paleniu papierosów. Nim zdołała się odwinąć, z zza jej pleców odezwał się blondyn.
- A co miała robić, skoro zostawiłaś ją samą lecąc do Stefana? - Powiedział jak gdyby nigdy nic. Ada przełknęła ślinę potakując mu. Marisa wyglądała na trochę zmieszaną.
- Dobra, nieważne. Wracamy do hotelu, bo mi zaraz tyłek zamarznie. Spotkamy się jutro. - Powiedziała łapiąc ją za ramię. Przelotnie pocałowała Krafta.
- Trzymajcie się. - Rzucił Michi, kiedy oddalały się. Ada zdołała tylko im pomachać.
- Zostawić cię na chwilę samą...
*
Konkurs drużynowy nie był zbyt udany dla Austriaków. Uplasowali się tuż za podium. Liczyli na rehabilitację w konkursie indywidualnym, lecz ten został odwołany. Jednak dodatkowe zawody miały się rozegrać w Vikersund na mamuciej skoczni, więc chłopaki odzyskali resztki dobrego nastawienia. Dodatkowo w Trondheim Stefanowi udało się zająć drugie miejsce a Michaelowi czwarte, więc na ostatnią część Norweskiego maratonu wyjechali z podniesioną głową.
Michael siedział w swoim pokoju czytając wieści ze świata. Jego współlokator był w pokoju swojej dziewczyny, kilka pięter niżej. Wyglądało na to, że całkowicie olał przyjaciela, mając Marisę pod ręką.
Hayboeck był w połowie czytania artykułu o mężczyźnie, który opłynął samotnie świat, kiedy dostrzegł powiadomienie o nowym mailu. Otworzył znudzony, widząc logo jednego ze swoich sponsorów, jednak po chwili krew mu zawrzała w żyłach. 1-2 marca musiał pojawić się w Wilnie na targach i reklamować Energie, zamiast wrócić do domu, na mały wypad w góry z braćmi. Michael zacisnął pięści oddychając ciężko. Alexowi i Stefanowi obiecywał narty od początku sezonu. Znów ich zawiedzie.
- Niech to wszystko szlag! - Zamknął gwałtownie laptopa. Potrzebował zapalić. Niech diabli wezmą jego próby rzucenia. Przecież i tak nie palił często - zapewniał siebie w myślach sięgając do małej przegródki w walizce, gdzie przebywała mała, nierozpakowana paczka i zapalniczka. Zarzucił na siebie kurtkę i szalik wychodząc z pokoju na zewnątrz.
Oprócz zimna uderzył go wiatr. Po raz kolejny przeklął pod nosem otulając się szczelniej szalikiem. Wybrał numer Alexa siadając na pobliskiej ławce. Kręciło się dużo ludzi, więc wolał poczekać chwilę. Ne chciał, żeby przypadkowy człowiek zrobił mu zdjęcie a później musiałby się tłumaczyć całemu światu z niesportowego uzależnienia. Już i tak powiedział Stefanowi, że rzucił więc choć czuł się źle w związku z okłamywaniem przyjaciela nie musiał się przed nikim tłumaczyć.
- No cześć brat, co tam słychać? - Alex odebrał praktycznie w ostatniej sekundzie, jak zawsze.
- Wszystko ok, poza tym że jest mi cholernie zimno. Słuchaj jest sprawa... - Masując ręką czoło przygotowywał się na stuprocentowy foch brata. - Trzeba przełożyć nasz wyjazd na narty...
- Wiedziałem! - Usłyszał krzyk i śmiech. - Co tym razem? Musisz być atrakcją na balu przebierańców? - Kpina w jego głosie zadziałała na Michaela jak płachta na byka.
- Dobrze wiesz, że nie mam na to wpływu! - Próbował opanować się zaciskając dłoń na paczce papierosów w kieszeni.
- Tańczysz tak, jak ci grają. To miały być twoje wolne dni do cholery! - Blondyn wiedział, że kłótnia z bratem przypomina gadanie do ściany. Westchnął zrezygnowany.
- Podpisałem umowę, więc jestem zobowiązany do czegoś. - Michael silił się na spokojny ton.
- Może spróbowałbyś być mniej idealny i zagrać im na nosie? - Alex nie odpuszczał.
- Jaki idealny? Próbuję być odpowiedzialny... - Zaczął się tłumaczyć.
- Jeśli tak chcesz to nazywać... - Michael zacisnął usta w irytacji. - Wiedz, że pojedziemy ze Stefanem na te narty. Z tobą, czy bez ciebie. Powodzenia braciszku. - Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, usłyszał sygnał oznaczający zerwanie połączenia.
- No i niech moc będzie kurwa z wami... - Zdenerwowany schował telefon do kieszeni.
Rozejrzał się dookoła. Wciąż otaczało go za dużo ludzi, a niektórzy ciągle posyłali mu spojrzenia. Myślał nad tym, gdzie mógłby się udać, by móc zaciągnąć się choć jeden raz, kiedy kątem oka zobaczył znajomą postać.
Ada stała w odległości może dwudziestu metrów, patrząc na niego z zakłopotanym spojrzeniem. Jakby zastanawiała się, czy w ogóle podejść. Uśmiechnęła się nieśmiało chowając ręce do kieszeni.
Michael może nie miał zbyt wielu okazji, by poznać ją bliżej, ale kiedy Marisa ze Stefanem wyparowywali nagle, zostawiając ich samych niezwykle łatwo dogadywali się ze sobą, a czas leciał bardzo szybko. Osobiście uważał, że jest urocza, kiedy nieświadomie rozprasza się w trakcie rozmowy, by po chwili powrócić do rzeczywistości z rumieńcem i nerwowym uśmiechem. Czasem mógł też dostrzec smutny wzrok, kiedy przeglądała coś w telefonie, czy po prostu wpatrywała się w przestrzeń myślami będąc daleko. Ale w towarzystwie zwykle próbowała rozluźnić się uczestnicząc w rozmowach z chłopakami lub Marisą. Wywoływała dobry humor słownymi utarczkami z Fettnerem, który uwielbiał denerwować ją i Marisę. Polubił Adę, jak reszta chłopaków, więc miał nadzieję, że ciągłe podróże nie znudzą jej się szybko.
Dał jej znak by podeszła, poklepując miejsce obok siebie.
*
Ada wiedziała, że przybycie Stefana przekreśli ich plany na babski wieczór z winem i maratonem "Jessici Jones". Od godziny Marisa leżała wtulona w Stefana, więc od godziny Czarnowska czuła się zbędna w pomieszczeniu. Jednak myśląc o przenikliwym zimnie na zewnątrz weszła na dawno nieodwiedzanego facebook'a. Oczywiście powitały ją kilkanaście powiadomień, kilka wiadomości a nawet zaproszenia do znajomych. Zaczęła od powiadomień. Większość z nich zaczynała się od "Zostałaś oznaczona na zdjęciu..." - efekt uzależnienia chłopaków od ciągłego robienia zdjęć. Później zauważyła, że została oznaczana w komentarzach. Ze zmarszczonym czołem kliknęła w odsyłające linki.
Oczywiście, że jej znajomi nie zostawiliby jej w spokoju. Na wypowiedzi typu "Co to za dziewczyna obok Michiego?" jej kochani znajomi postanowili na własną rękę pomóc biedakom. Jaka szkoda, że zupełnie niezgodnie z prawdą. Po którymś z kolei niemiłym komentarzu na jej temat postanowiła przeskoczyć do następnego zdjęcia.
"Znowu blond dziwka kładzie łapy na chłopakach ;o" ;
"Co ona tam robi?!?!?!"
Ada musiała zbierać szczękę z podłogi. Dlaczego musiała zawsze znaleźć sposób na popsucie sobie humoru? A było już tak dobrze - w zimnej Norwegii coraz częściej potrafiła włączyć tryb "Reszto świata - pieprz się". Westchnęła czując przypływ złości i smutku. Wyłączyła telefon, gdyż obawiała się, że mógłby zupełnie przypadkowo wylądować na ścianie. Na szczęście, zobaczyła kilka broniących ją wypowiedzi, więc jej wiara w ludzkość nie została do końca zaprzepaszczona.
Spojrzała jeszcze raz przez okno. Robiło się ciemno, jednak postanowiła zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
- Wychodzę na chwilę, będę niedługo. - Rzuciła do pary zasypiającej na sofie przed telewizorem.
- Ok, weź czapkę... - Marsa wybełkotała sennym głosem.
- Dobrze, mamo. - Ada zdecydowanym krokiem udała się w stronę schodów.
Przed hotelem przebywało naprawdę dużo ludzi. Rozejrzała się, zastanawiając się gdzie mogłaby się przejść. Zaskoczona dostrzegła Michiego siedzącego na ławce. Rozmawiał, a raczej kłócił się z kimś przez telefon. W końcu schował telefon do kieszeni. Nie była pewna, co ma robić. Udawać, że go nie widzi i wracać do hotelu, czy podejść i zapytać, czy wszystko ok?
Kiedy już miała odwrócić się na pięcie i odejść, nie chcąc wtrącać się nie w swoje sprawy, chłopak dostrzegł ją. Sparaliżowana uśmiechnęła się delikatnie i schowała ręce do kieszeni, nie wiedząc co ma z nimi zrobić. Jak zwykle z resztą przy blondynie jej mózg nie pracował zbyt wydajnie. Ten odwzajemnił uśmiech i poklepał miejsce obok siebie. Podeszła więc do niego ignorując zimno, które z każdą sekundą doskwierało jej coraz mocniej.
~~~~
Nawet nie wiecie jak ciężko i długo pisało mi się ten rozdział. Po prostu mam w głowie tyle miejsc i przygód dla Michiego i Ady, ale najpierw muszą się trochę poznać, więc w bólach się rodzą początki... przynajmniej u mnie.
No i oczywiście zajęłam się troszkę drugim opowiadaniem, póki miałam wenę w żyłach i normalny grafik w pracy, bo uwierzcie mi - do końca kwietnia będę miała straszny maraton, więc nie wiem jak to będzie :/
Dziękuję za odzew, no i mam prośbę, jeśli ktokolwiek jeszcze czyta to opowiadanie to niech da kropkę, kreskę czy cokolwiek w komentarzu :D
Miłego czytania, choć rozdział krótszy i taki... mocno średni. Drugą część rozdziału przeczytałam tylko raz poprawiając literówki, nie byłam zadowolona z narracji na poziomie buraka cukrowego, ale chciałabym już coś wypuścić i przejść dalej... no więc ten, nie krzyczcie jak coś o.O :)
PS
Kto by chciał z Michim konie...tfu! Lody kraść?
Bo ja ... :D
Co do tych...lodów - też się piszę! :D
OdpowiedzUsuńTeraz to Ty marudzisz. Jaki burak? Gdzie?!
bardzo przyjemnie i lekko się czytało. Początki są trudne, ale od czegoś zacząć trzeba. Fajnie, że nie spieszysz się za bardzo. Poza tym mogłabym czytać i czytać, więc im więcej, tym lepiej.
Biedna Ada... ja chyba nigdy nie zrozumiem ludzi i ich zawiści oraz okrucieństwa. W sumie Michi też ma nie najłatwiejszą sytuację. Kłótnie z bliskimi mogą wytrącić z równowagi, a przecież przestrzeganie zobowiązań to nic złego.
Uszy do góry - dobrze jest :)
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam i dziękuję <3
Dziękuję za miłe słowa, a porównanie do buraka - po prostu jak czytałam co nabazgrałam to wydawało mi się to poniżej poziomu, który sobie wyznaczyłam :D
UsuńHejo! ;*
OdpowiedzUsuńRozdział - świetny, Kochana! ;* Mnie się tam tutaj podoba od początku, nie wiem dlaczego Tobie się nie podoba! ;D
Ada - tak strasznie mi jej szkoda. No, jak tam można?! Prawdę mówiąc, nie mam nawet słów, żeby określić ten fałsz, obłudę i okrucieństwo niektórych... ;/
Michi - ten również. No, współczuję mu. Tyle tylko mogę powiedzieć...
Gify na dole - bezcenne! <3
Buziam. ;**
Chciałabym przeskoczyć rzeczy "nieprzeskaczalne" zanim dostanę od cholery godzin w pracy i boje się, że stracę koncept historii :(
UsuńDziękuję, że jesteś :*
Witam :D Na wstępie należą ci się przeprosiny za brak komentarza pod poprzednim rozdziałem, ale mieszkanie w internacie i szkoła robi swoje.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, ejejejejej, nie ma co marudzić, ok? skoro to nazywasz narracją buraka cukrowego, to ja chcę więcej takich buraków :D I właśnie to poznanie się Ady i Michaela jest jednym z wielu powodów, dlaczego tak bardzo wciągnęłam się w to opowiadanie. Nic nie jest za szybko, ani za wolno, nie od razu wybucha między nimi wielka, szaleńcza miłość i to tylko na plus dla ciebie.
Zazdrość, zazdrość i zazdrość, wredne małpy obrażają Ade, Bogu ducha winna, ale i tak będą ją wyzywać.
Drugie miejsce dla Stefana - brawo on.
Brat Michiego powinien być bardziej wyrozumiały, przecież umowa do czegoś zobowiązuje, tak?
Świetny rozdział, kochana <3
Dużo weny :*
Nie masz za co przepraszać o.O dziękuję, że wpadasz :)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba, ale też mam nadzieję, że z kolejnymi rozdziałami wskoczę na trochę wyższy poziom :)
Pozdrawiam :)
Cześć :D
OdpowiedzUsuńLudzie potrafią być świniami. Niestety coś o tym wiem. Ale ważne, żeby mieć na to wyje**** :D No po po co się przejmować ludźmi tak beznadziejnie sfrustrowanymi? :D Także Ada, trzymaj się i nie puszczaj! :D
Michiemu współczuję. Kontrakt zobowiązuje. I jestem pewna, że nie raz musieli rezygnować z ważnych dla siebie rzeczy, żeby zaspokoić oczekiwania sponsora.
Marisa zachowuje się dziwnie. Rozumiem, ukochany itp. Ale, przecież ona ma go, poza przyjazdem Ady, praktycznie na wyłączność :P Nie musi chyba do niego lecieć w każdej wolnej sekundzie jego życia. Czy musi? Bo może nie ogarniam związków XXI wieku :P
Rozkminy mi się włączyły. Czas zakończyć ten nieskładny komentarz, póki jeszcze można go uratować :D
Czekam niecierpliwie na to co wymyśliłaś naszym pączuszkom :D
Buziaki :*
Uwierz mi, tak się zachowują ludzie w związkach :D M i S wzoruję na związku moich znajomych, którzy czasem jak dowalą... xD
UsuńLubię Twoje rozkminy, szczególnie kiedy są tak trafne :)
Pozdrawiam:*
Noo fajniee tu ! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawą masz tą historię chociaż dopiero co się zaczyna.
Początki zawsze są trudne, Oni po prostu muszą sie dotrzeć :P
Podoba mi się lekkość z jaką piszesz i będę tu zaglądać :) po 2 jestem ciekawa jak potoczą się losy Ady u boku Autów :P
Informuj mnie :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
byc-blizej-ciebie-chce.blog.onet.pl
Cieszę się, że nawet początki ktoś zdołał docenić :)
UsuńJak tylko znajdę chwilę, to odwiedzę bloga.
Pozdrawiam :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo sympatyczny rozdział. W ogóle, tak lekko piszesz, że aż chce się czytać! I nie martw się, początki zawsze są trudne, ale to po to, żeby później było już tylko z górki, chyba wszystkie o tym wiemy :)
Kurczę, szkoda mi Ady, ale mam nadzieję, że sobie poradzi. Niech się mocno trzyma i będzie dobrze :) Niektórzy ludzie to... nie warto nawet rozpoczynać tematu.
No i jeszcze nasz kochany Michi. Oboje mają ciężko. To ich chyba w pewnym sensie łączy.
Czekam na kolejne!
Buziaki :**
PS. Gify na końcu są genialne ^^
Dziękuję za otuchę :) Zawsze Twoje wypowiedzi dają mi zastrzyk motywacji :)
UsuńPozdrawiam :*
Ja też przeczytałam i to całe twoje opowiadanie :) i wcale nie uwazam że jest przeciętnie:p czyta się to gładko, lekko i przyjemnie a jeśli widzę takie opowiadanie to aż chce mi się je czytać:* nie mogę się doczekać dalszego rozkręcenia wątków - i świetnie że masz wiele pomysłów oby tak dalej!:)
OdpowiedzUsuńChętnie będę czytać nexty :*
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;)
Dziękuję za miłe słowa, dam z siebie wszystko jak już kiedyś napisałam :)
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Kropka 😀😀
OdpowiedzUsuńNie no żart. Rozdział jest naprawdę dobry. Co do tego, że trudno pisze się początki, to sie zgadzam. W głowie ma się tyle wspaniałych przygód... Tyle historii, ale trzeba powoli zaczynać. Naprawdę świetny rozdział :) Pozdrawiam :**
Ps: zapraszam do mnie :
domenprevc.blogspot.com
tomorrow-is-tomorrow.blogspot.com
Dziękuję za opinię i zrozumienie - czyli nie tylko mi trudno się przebić przez początek :D
UsuńJak znajdę chwilkę, to zajrzę do Ciebie :)
Pozdrawiam :*
Hej kochana.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam z enie pojawilam sie szybciej, ale mialam nawal przed testami ale teraz mam chwile czasu.
Krasc lody z Michim? To.. Ja! Ja! Ja chce!
Rozdzial bardzi fajnie napisany i jak zawsze pojawil sie u mnie usmiech na twarzy czytajac twoje dzielo!
Pozdrawiam :*
Hej!
UsuńMam nadzieję, że egzaminy poszły świetnie :)
Dziękuję za pamięć :)
jeżuniu.
OdpowiedzUsuńzapraszałaś mnie lata świetlne temu. wybacz mi to mega spóźnienie. jednak już jestem, nadrobiłam wszystko :D
więc tutaj napiszę swój komentarz od początku :D
całe szczęście, że w końcu Ada posłuchała babci i poleciała do Marisy. naprawdę przyda jej się odskocznia od swoich "znajomych" od siedmiu boleści. niech się w piekle smażą.
Marisa i Stefan to taka para idealna, troszeczkę. no dobra. Stefan to troszeczkę ciamajda wykupująca pół supermarketu (bo kto bogatemu zabroni? :D)
Michi jest pozytywnym zaskoczeniem dla mnie :) mam nadzieję, że z Adą się coś rozwinie prędzej czy później ;)
czekam na następny! :*
Dziękuję, że zachciało Ci się przeczytać te długaśne rozdziały :) Super, że jesteś :3
UsuńPozdrawiam ciepło :*